mar 23 2006

Szczerze...


Komentarze: 2
Jeśli miałabym w kilku słowach napisać teraz, jak wyobrażam sobie mężczyznę, to użyłabym określenia: wielkie łapska miażdżące moje piersi i suchy język na siłę wpychany do mych ust. Nie potrafię wydusić z siebie nic pozytywnego. Żyję wspomnieniami jeszcze sprzed ładnych paru lat, bo potem było już tylko gorzej. I jest mi... smutno. Ale cóż, tak naprawdę w każdym momencie swojego życia będę mogła powiedzieć: "jaka ja wtedy byłam głupia...". Trzeba pokonać w sobie nienawiść i gnać do przodu, na oślep. Szukać tej iskry i trzymać się jej kurczowo jak dziecko spódnicy matki, i nie puszczać, odpocząć, już tak trwać, na wieki... Jak w tym śnie... Ale życie to nie sen. Jedyne pozytywne wspomnienia nie cieszą mnie, a wręcz przygnębiają. Mogłam być teraz szczęśliwa. Na własne życzenie osiągnęłam stan dokładnie odwrotny. Lęk zwyciężony przez wstręt. Nie wiem, co gorsze. Ratunku.
prawie_jak_blog : :
25 marca 2006, 10:23
A może jednak dobrze zrobiłaś. Cierpliwości.. szczęście musi mieć czas Cie dogonić:*
psycholozka
23 marca 2006, 23:14
o kurcze. to teraz na wlasne zyczenie mozesz popracowac aby osiagnac stan pozadany:)

Dodaj komentarz