Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23
|
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
Archiwum 23 marca 2006
Jeśli miałabym w kilku słowach napisać teraz, jak wyobrażam sobie mężczyznę, to użyłabym określenia: wielkie łapska miażdżące moje piersi i suchy język na siłę wpychany do mych ust. Nie potrafię wydusić z siebie nic pozytywnego. Żyję wspomnieniami jeszcze sprzed ładnych paru lat, bo potem było już tylko gorzej. I jest mi... smutno. Ale cóż, tak naprawdę w każdym momencie swojego życia będę mogła powiedzieć: "jaka ja wtedy byłam głupia...". Trzeba pokonać w sobie nienawiść i gnać do przodu, na oślep. Szukać tej iskry i trzymać się jej kurczowo jak dziecko spódnicy matki, i nie puszczać, odpocząć, już tak trwać, na wieki... Jak w tym śnie... Ale życie to nie sen. Jedyne pozytywne wspomnienia nie cieszą mnie, a wręcz przygnębiają. Mogłam być teraz szczęśliwa. Na własne życzenie osiągnęłam stan dokładnie odwrotny. Lęk zwyciężony przez wstręt. Nie wiem, co gorsze. Ratunku.
"Jest jak jest
Wrócisz i ostemplujesz moje ciało
Silnymi pieczęciami
Jak panna na poczcie paczkę
Chcesz czy nie
Policja znajdzie cię
Po setkach odcisków palców
Których na mnie pełno wszędzie
(...)
Jedno wiem
Miłość to ściemniona oferta w biurze podróży
Czarna ospa, jajo zbuk, zbuk!
Tak, nie inaczej!
Urojenie, nocny majak
Bzdura, bełkot, herezja! amen!
Amen!"*
Rzygam tym wszystkim. Muszę być teraz sama. Żadnych facetów, do cholery!!! Przynajmniej dopóki mi nie przejdzie.
*Zaczerpnięte z piosenki Hey pt. "Manto"